Wreszcie udało mi się sfotkować, spalonego Klippera! Skorupa stoi, ale ze środka powynosili wszystko, ba nawet drewniany podest prowadzący do knajpy zwinęli, to już chyba definitywny koniec, urokliwości!
Mój osobisty żal, ech!
Przy okazji, rzut oka na redę, a tam tłok jakiego od dawien, dawna nie widziałem, no i przy okazji kóń a właściwie kónie, by się uśmiały:-) Miłego Dyngusa!